Wydanie nr 89/2024, Piątek 29.03.2024
imieniny: pokaż (5 imion)Wiktoryn, Marek, Eustazy, Czcirad, Cyryl
ReklamaKontakt
  • tvregionalna24.pl
  • zulawyimierzeja24.pl
  • tvsztum.pl
  • tvdzierzgon.pl

ŁABĘDZIE NA RZECE NOGAT. DOKARMIANIE DZIKICH ZWIERZĄT – SZKODZI CZY POMAGA? MALBORK - 29.12.2014

ŁABĘDZIE NA RZECE NOGAT. DOKARMIANIE DZIKICH ZWIERZĄT – SZKODZI CZY… fot. Krzysztof Zakrzewski

O pomocy zwierzętom, np. w formie dokarmiania, zaczynamy myśleć raczej dopiero zimą gdy przyjdą mrozy. Prawdą jest, że im większe mrozy, tym trudniej przetrwać zwierzętom. Pomocy potrzebują wtedy zarówno te dzikie (np. ptaki, sarny czy dziki) jak i domowe (np. bezdomne psy, czy piwniczne albo działkowe koty). Jednak zanim zdecydujemy się na dokarmianie, trzeba najpierw uzmysłowić sobie, że lepiej tego w ogóle nie robić, niż tylko robić to od czasu do czasu.

Naukowcy od lat ostrzegają przecież, że dokarmianie nie zawsze ma sens i jeżeli nie robi się tego umiejętnie, może nawet poważnie szkodzić zwierzętom a nawet i innym ludziom. Zwierzętom nie wolno np. dawać: resztek z obiadu, niczego z solą i przyprawami oraz ciemnego pieczywa. Jeśli dajemy pieczywo, to tylko jasne, czerstwe i rozdrobnione. Pamiętajmy także, że nie wolno dawać go ptakom, jak to niestety powszechnie ma miejsce. Ptaki najlepiej karmić ziarnem (np. kukurydzą, ryżem, zbożem – czyli ziarnami, śrutami, kaszami). Żywność pochodząca z „dzikiego” i nieprzemyślanego dokarmiania, nie jest dietą właściwą i może powodować osłabienie organizmu, kwasicę, biegunki, marskość wątroby i inne objawy chorobowe. Podobnie jak resztki z miejskich śmietnisk, które dodatkowo są siedliskami groźnych drobnoustrojów chorobotwórczych i substancji toksycznych. Pieczywo i inne pokarmy zawierające sól, zaburzają gospodarkę wodną organizmu zwierząt i niejednokrotnie prowadzą do śmierci. Codzienna monotonia i stałe podawanie tego samego pokarmu, powoduje niedobory niektórych ważnych składników pokarmowych.

Mimo, że niektóre z synurbijnych zwierząt to także zjadający resztki komensale, to głównym składnikiem ich diety nie mogą być resztki z naszego stołu (często nieświeże, spleśniałe, rozmoczone, z przyprawami i solone, zawierające resztki folii itp.), których ze względów religijnych lub kulturowych nie umiemy wyrzucać do kosza na śmieci. Rzadko też decydujemy się na zakup właściwego (naturalnego) pokarmu w sklepie zoologicznym, choć to jest najlepsze rozwiązanie. Jednak lepiej przełamać stereotypy, a nie np. podtruwać zwierzęta rakotwórczą aflatoksyną wytwarzaną przez grzyby pleśniowe. Dla przykładu – łyski, łabędzie i dzikie kaczki to roślinożercy i powinny być dokarmiane pokarmem roślinnym.

Dokarmianie, prócz chorób, zaburza także behawior (czyli zachowanie – np. u migrantów prowadzi to do zaniku instynktu wędrówki) oraz naturalne procesy liczebności populacji i prawo selekcji naturalnej (przeżywają osobniki słabe, kalekie i chore). Zwierzęta, przyzwyczajone do dostawania pożywienia w jednym miejscu, przestają go szukać gdzie indziej, rozleniwiają się i uzależniają od człowieka (zjawisko „łatwego pokarmu”). Gdy z jakichś względów człowiek nie może dostarczyć im żywności albo kiedy mu się zwyczajnie ta czynność znudzi (niestety często się tak dzieje i to zwykle wtedy, gdy mijają na moment mrozy lub stopnieje śnieg), zwierzęta nie potrafią się wtedy przestawić na naturalne zdobywanie pokarmu, co w efekcie może doprowadzić nawet do ich śmierci. Zalegające odchody zwierząt synurbijnych, szczególnie w miejscach ich największych skupisk, które najczęściej znajdują się właśnie w miejscach dokarmiania, oraz resztki porozrzucanego pokarmu z takiej stołówki i ogólny nieporządek (np. ogrody i trawniki zryte przez dziki) – często budzą sprzeciw i protesty innych mieszkańców. Jest to jednocześnie łamaniem przepisów porządkowych miasta. Doprowadzają też do nadmiernego rozmnażania się a przez to i liczebności niechcianych gryzoni. Inne możliwe negatywne skutki to: hałas, pogorszenie sytuacji epidemiologiczno-sanitarnej, agresywna obrona miejsc rozrodu i potomstwa (np. w przypadku dzików), ataki na zwierzęta domowe (np. ataki dzików na psy, czasem nawet śmiertelne dla naszych pupili, gdyż dziki są wszystkożercami i lubią mięso), wścieklizna (np. w przypadku miejskiej populacji lisów czy nietoperzy) itp. Wzrost liczebności niektórych gatunków stał się wręcz miejskim utrapieniem i prowadzone są dyskusje na temat ograniczania ich populacji (np. miejskie lisy, wrony, sroki i gołębie skalne). Stale postępująca jednak synurbizacja powoduje, że miasta wcale nie muszą być jedynie kamienną pustynią.

Musimy być świadomi, że powody dla których dokarmiamy zimą zwierzęta, nie zawsze wypływają z naszego altruizmu. Rzucając karmę gołębiom, stawiając karmnik w ogródku lub wieszając słoninkę na oknie, przywabiamy te ptaki bliżej nas – bo chcemy je łatwiej podziwiać lub sfotografować. W dokarmianiu saren, jeleni, dzików i innych zwierząt leśnych jest ukryty jeszcze jeden "interes". W ten sposób odciągamy je od upraw polnych i leśnych oraz powstrzymujemy od obgryzania kory z drzew. Na dokarmianiu zwierzyny leśnej z niekoniecznie czysto etycznych przyczyn, może zależeć także myśliwym z kół łowieckich. Bo dzięki dokarmianiu pogłowie zwierzyny utrzymuje się na pewnym poziomie. Im mniej zwierząt padnie z przyczyn naturalnych, tym więcej ich będzie można potem odstrzelić. Nawet małe karmniki dla ptaków zawieszane w naszych przydomowych pieleszach, pozornie też wydają się nam czymś zbawczym. Poobserwujmy jednak karmnik i jego pobliże, a zobaczymy, że występuje tu zwiększona presja drapieżników na korzystające z niego ptaki. Wokół umieszczonego w złym miejscu karmnika mogą przecież gromadzić się koty, a zalatujące tu ptaki, stają się dla nich łatwym łupem.

Możemy sobie zadać w tym miejscu pytanie – To w końcu jak? Dokarmiać, czy nie dokarmiać? Otóż biolodzy uważają, że dokarmianie zwierząt jest wskazane tylko w szczególnych przypadkach i o ile robimy to z wiedzą jak je dokarmiać, co im dawać, gdzie wykładać, oraz które zwierzęta dokarmiać a których nie. Należy też pamiętać, że pożywienie jakie dostają od nas zwierzęta, powinno jedynie uzupełniać ich codzienną dietę, a nie stanowić jej podstawę (być jedyną dietą, monodietą). Jeśli nie jesteśmy pewni, co do tego, czym dokarmiać lub w jaki sposób - to niech nam mimo wszystko nie przyświeca myśl, że jesteśmy działaczami przyrody, bo może się jednak okazać, że jesteśmy raczej "animals-killers"! Pamiętajmy, że cel nie zawsze uświęca środki.

Tekst z cyklu: Dokarmianie dzikich zwierząt, cz. 1 "Dokarmianie dzikich zwierząt - szkodzi czy pomaga?"

Autor: dr inż. Małgorzata Pierko

źródło: http://www.info.allezoo.com.pl/

Przejdź do komentarzy
Podziel się:
Oceń:

Zobacz więcej z kategorii Wasze foto galerie


Komentarze (0)

Dodanie komentarza oznacza akceptację regulaminu. Treści wulgarne, obraźliwe i naruszające regulamin będą usuwane.