Rozmawiamy, ponieważ jesteś inicjatorem ciekawego projektu, który ma zostać zrealizowany w naszym mieście. O jaką inicjatywę dokładnie chodzi?
Przeprowadziłem się do Malborka 6 lat temu. Opuściłem klub w Olsztynie, przyjechałem tutaj, chciałem pograć w koszykówkę, a okazało się, że nie ma gdzie. Poznałem i rozmawiałem z wieloma osobami, każdy mi mówił, że w Malborku po prostu nie ma klubu, przez co musiałem dojeżdżać do zespołu w Prabutach. Tak naprawdę Malbork to nie aż tak małe miasto, ma też swoje możliwości, w końcu istnieje tu wiele innych zespołów w różnych dyscyplinach. Z tego, co wiem, to w Malborku nigdy nie było klubu koszykarskiego, a przecież jest to dosyć popularny sport. Właśnie dlatego stwierdziłem, że można by coś zrobić w mieście. Próby stworzenia klubu były już wcześniej, jakieś trzy lub cztery lata temu, ale wtedy opierało się to bardziej na stworzeniu drużyny dla seniorów. Miasto nie chciało się jednak w ogóle dołożyć, bo stwierdzili: „no jak, mamy wam chłopaki dać pieniądze, żebyście mogli sobie po prostu pograć?”. Otrzymałem podpowiedzi, żeby ruszyć z treningami dla dzieci.
Czy jesteś przygotowany do tego, aby takie treningi przeprowadzać?
Odbyłem kurs trenerski w Toruniu, pod okiem prof. Tadeusza Hucińskiego i mgr. Tomasza Wilczewskiego. Wszystko odbywało się pod patronatem Polskiego Związku Koszykówki. Trafiłem na niesamowitych ludzi, którzy mają świeże podejście do tej dyscypliny. Ich wiedza, którą mi przekazali, jest bardzo podobna do tego, co się dzieje w Stanach. Przede wszystkim podejście do dzieci, do zawodników, jest kompletnie inne. To zawodnika stawia się w centrum, a nie marzenia trenera. Po takich lekcjach, jakie odbyłem w Toruniu, śmiało mówię, że mogę sobie poradzić w trenowaniu dzieci. To jest właśnie główne założenie stowarzyszenia Rycerz Malbork.
To oznacza, że klub będzie przeznaczony głównie dla najmłodszych?
Mam nadzieję, że tak się rozwinie, że nie skupi się tylko na młodych. Trzeba jednak od czegoś zacząć. Chodzi o pracę u podstaw, o zapoznanie dzieci z tym, czym tak naprawdę jest koszykówka, czym jest sport. Pierwsze treningi nie będą polegały na tym, że dzieci dostaną piłkę i będą robiły dwutakt, będą rzucać i robić rozgrywki. To zupełnie na czym innym polega. Wszystkie techniczne sprawy, to jak koszykówka się zmieniła, to wszystko będzie bardzo dobrze widać na treningach, począwszy nawet od samych podań, które zupełnie inaczej wyglądają teraz niż kiedyś.
Czy prowadzisz to wszystko sam, czy będziesz jedynym trenerem?
Póki co jestem sam. Jeszcze nie ma w Malborku człowieka, który mógłby pochwalić się takimi papierami, jakie ja mam. Mam nadzieję, że w klubie będzie na tyle duży ruch, że będzie mi potrzebna pomoc i wtedy będę mógł kogoś zorganizować. W naszym mieście jest mnóstwo grajków, ludzi, którzy mają pojęcie o koszykówce, nie tylko seniorów, ale wśród młodych jest mnóstwo talentów, które mogłyby mnie wspomóc. Ja tak mówię, że jestem sam, ale jestem bardzo miło zaskoczony, ponieważ od czasu, gdy wrzuciłem post o tym, że klub wreszcie rusza, to pełno osób, moich znajomych, zgłosiło się do mnie z ofertą pomocy. Każdy chce w czymś pomóc, po prostu rewelacja, nie spodziewałem się czegoś takiego.
Gdy przechodzi się obok orlików w Malborku, to często można spotkać ludzi grających w kosza. Dlaczego więc do tej pory nic nie powstało, dlaczego wcześniej nie ruszyła jakaś inicjatywa?
To, że ja jestem takim freakiem, jeśli chodzi o koszykówkę, nie oznacza, że inni też tak myślą. Tak naprawdę to koszykówka nie cieszy się aż tak dużą popularnością, a to wszystko wina wyników. W Polsce jest słaby coaching. Zatrzymaliśmy się w latach 70., 80., gdzie Polska jeszcze coś potrafiła pograć. To, że pojawiają się takie osoby jak Gortat, Lampe czy Trybański, to strzały, które zdarzają się bardzo rzadko. Można to porównać do talentów takich jak Messi w piłce nożnej. U nas nie ma stałych naborów, stałych gwiazd koszykówki i przez to nie ma wyników. Dofinansowania do tej dyscypliny sportu też są słabe i tworzy się takie zamknięte koło. Poziom szkolenia jest zależny od tego, jakie są finanse, a nie będzie finansów, jeśli nie będzie wyników, z kolei nie będzie wyników, jeśli nie będzie odpowiedniego poziomu szkolenia. Na szczęście znajdują się ludzie, którzy mają pojęcie o koszykówce i którzy nie zatrzymują się w miejscu, a cały czas dokształcają.
Nie ma co się oszukiwać, koszykówka nigdy sportem narodowym nie będzie, ale czy widzisz szansę, żeby stała na równi chociażby z siatkówką czy piłką ręczną?
Jest szansa, ale potrzeba czasu. Ok, powiedzmy, że ktoś by mi dał dziesięciu seniorów. Ja jestem w stanie im przekazać coś z tej wiedzy, którą zdobyłem, ale nie zrobię z nich już zawodników, którzy będą wygrywać i grać to, co ja bym chciał. Trzeba zacząć od podstaw i wpajać ten nowy system szkolenia. Mamy warunki do tego, żeby rozwinąć koszykówkę. Dlaczego kraje uboższe i mniejsze od nas mają talenty, a my nie? Tam coaching po prostu jest dalej, a my jesteśmy, jak to się mówi, sto lat za Murzynami, chociaż w przypadku koszykówki to nie jest trafne określenie, bo akurat Murzyni dominują w tym sporcie (śmiech).
Wracając do Rycerza Malbork, na jakim etapie aktualnie stoi cały projekt?
To są początki. Mam wielkie wsparcie od dyrektora SP 9, Pawła Guzowa. Znamy się z boiska. Mam farta, bo akurat mój syn poszedł tam do szkoły i zobaczyłem, że Paweł jest tam dyrektorem. Już na wstępie mam to wsparcie, że szkoła udostępniła mi salę do użytku. Nie jest wielka, ale na pewno wystarczy na początek. Mam też załatwiony sprzęt, piłki, pachołki, znaczniki. To coś wspaniałego, że szkoła tak wyszła z inicjatywą do mojego pomysłu. Jeśli chodzi o formalności, to stowarzyszenie jest wpisane do rejestru stowarzyszeń. Wszystkie pisma zostały złożone i zatwierdzone w starostwie. Niedawno byłem nadać REGON, gdyż takie są wymogi. W najbliższy wtorek nadam NIP i tak naprawdę wszystko już będzie pełnoprawne.
Jak wygląda zatem plan rozwoju klubu?
Wszystko się zaczyna już od tych wakacji. Jest nabór do Polskiej Kliniki Koszykówki. Ludzie, którzy szkolili mnie w Toruniu, stworzyli coś takiego. Jest to tak naprawdę jedna wielka rodzina koszykarska. Jeśli w wakacje rodzice nie mają co zrobić z dziećmi, a chcą im zapewnić fajną rozrywkę i naukę, to jest to odpowiednie miejsce. Nabór jest więc pierwszym krokiem. Są trzy turnusy, pierwszy będzie odbywał się od 7 do 14 lipca, roczniki 2006-2009. Kolejny turnus jest od 14 do 21 lipca, roczniki 2003-2005. Są też wolne miejsce od 21 do 28 lipca, także roczniki 2006-2009. Wszystko można znaleźć wchodząc na stronę Polish Basket Clinic. To, czego dzieciaki będą się uczyć na tym obozie, będzie także realizowane na moich treningach. Drugim krokiem będą półkolonie w sierpniu. Zamierzam stworzyć tydzień zabaw z koszykówką, m.in. pod patronatem SP 9 i tamtejszego dyrektora. Dzieci będą mogły się fajnie pobawić, będą tam jakieś mini zabawy z piłką, dodam także parę ćwiczeń czysto koszykarskich, żeby dzieci widziały, czego będą się uczyć. We wrześniu chciałbym już ruszyć z normalnymi zajęciami. Dokładny terminarz i roczniki powinienem już znać w sierpniu. Powiem szczerze, że nie jestem jeszcze do końca przekonany w kwestii roczników. Myślałem o przedziale 2008-2010. Zobaczymy jednak, jaki będzie odzew ludzi. Chciałbym również pracować z przedszkolami, żeby mieć jakiś zalążek, tak żeby dzieci po prostu zaciekawiły się tym sportem.
Co tak naprawdę jest najlepszego w koszykówce? Co można wyciągnąć z tej dyscypliny?
Dla mnie zawsze liczyła się rywalizacja, uwielbiałem ją. Ja wywodzę się z boisk podwórkowych, ze streetballa. Tam najważniejsze były umiejętności indywidualne, a mniej liczyła się praca zespołowa. Od kiedy trafiłem do pierwszego klubu, to zauważyłem, że koszykówka jest przede wszystkim grą zespołową. Lubię należeć do grona osób, które interesują się tym samym. To jest coś niesamowitego, gdy wchodzisz w jakąś grupę i każdy wie, o czym mówisz, każdy cię rozumie. Niektórzy mogą mówić, że w koszykówce jest sporo pozerstwa, ale ja uwielbiałem pokazywać swoje umiejętności, swoją technikę. To było fajne i jest fajne do dzisiaj. Teraz mam nieco inne spojrzenie na tę dyscyplinę, ale głównie chodzi o tę rywalizację. To jest coś najpiękniejszego w koszykówce.
Rozumiem, że planujesz zatem, żeby Twój klub brał także udział w różnych turniejach?
Tak, mam już sygnały od klubów spoza Malborka, które są zainteresowane współpracą. Wiadomo, że nie ściągnę we wrześniu dzieci i nie pojedziemy już w październiku na pierwszy turniej. Zobaczymy, jakie będzie zainteresowanie i jakie roczniki będą zainteresowane. Z tego, co się orientuję, to takie zainteresowanie jest, ale może się skończyć tylko na dobrych słowach, a okaże się, że nie znajdą się osoby w zaplanowanych przeze mnie rocznikach, no i może będzie trzeba szukać wśród starszych dzieci.
Kto może Ci pomóc, żeby ten projekt został pomyślnie zrealizowany?
Każdy może pomóc. Nie chcę się tutaj rozwodzić, że potrzebuję pieniędzy, itd. Wiem, że wszystko przyjdzie z czasem i trzeba być cierpliwym, to jest dopiero początek. Będę składał pisma o dofinansowania, szukam sponsorów, mam nadzieję, że się jacyś znajdą. Przecież głównie chodzi o to, żeby młode pokolenie mogło kształtować swoją sprawność fizyczną. Potrzebuję reklamy, potrzebuję rozgłosu, tak żeby ludzie się dowiedzieli, że coś takiego powstało, bo póki co wiedzą o tym tylko moi znajomi. Nie wiem, czy ktokolwiek w starostwie przeczytał statut i się na tyle zainteresował, aby rozesłać to po innych urzędnikach. Przede wszystkim muszę zrealizować plan, o którym wspominałem, tak żeby móc iść do urzędu i udowodnić, że warto ten pomysł wspomóc.
oficjalny herb Rycerza Malbork
Dużo zależy też od tego jaki będzie koszt tych zajęć. Warto byłoby o tym wspomnieć.
Właśnie pada piłka ręczna czarno to widzę
Super inicjatywa, popieram calym serduchem! Fajnie, ze ktos w miescie chce zrobic cos dla naszych dzieciakow.