Zastanawia czy duże obniżki w stosunku do kwot wyjściowych proponowane w wybranych przetargach to sygnał, że miasto nieruchomości musi wyprzedać by ratować budżet? Oto przykłady z obecnie trwających przetargów:

- działka wraz z budynkiem zabytkowym przy ul. Żeromskiego:

 I przetarg  1 136 632 zł,

II przetarg 568 316 zł, a więc 50% zniżki

- działka usługowa przy ul. Głowackiego (obok dawnej szkoły nr 3)

I przetarg 3 262 541 zł

II przetarg 2 500 000 zł, a więc 23% zniżki

Pytanie pierwsze to czy miasto musi pozbywać się kolejnych nieruchomości, których wcale nie pozostało już tak wiele, szczególnie, że obie powyższe lokalizacje to miejsca strategiczne w mieście. Pytanie więc czy w ogóle nieruchomości te powinny być sprzedawane (po renowacji zabytkowego budynku przy ul. Żeromskiego, na które miasto mogło pozyskać środki mogłoby znaleźć się tam miejsce dla  seniorów i lokalnej aktywności, o czym zresztą mowa w miejskiej strategii rewitalizacji)?

Pytanie drugie to dlaczego burmistrz kupca szuka na siłę obniżając wyjściowe kwoty sprzedaży? Jeśli wierzyć w zapewnienia burmistrza dotyczące bardzo dobrej kondycji finansowej Malborka, tak liczna duża wyprzedaż majątku komunalnego i obniżanie cen jest zupełnie niezrozumiałe..... 

Na rok 2025 w budżecie miasta zaplanowano przychody ze sprzedaży majątku w wysokości 4 mln zł. To oznacza, że można szykować się na kolejne ... miejskie promki. O ile lubię te sklepowe, to te miejskie jakoś  zupełnie mnie nie cieszą......