Jak informuje asp. Sylwia Kowalewska, oficer prasowy KPP w Malborku do obywatelskiego ujęcia nietrzeźwego kierowcy doszło w piątek, 9 kwietnia br. około godziny 12.30 na ul. Parkowej w Malborku.
- „Kobieta jadąc od strony centrum w kierunku Parku Miejskiego zobaczyła, że kierowca jadącego przed nią Volkswagena dziwnie się zachowuje – pojazd poruszał się środkiem jezdni, a następnie wjeżdżał na krawężniki” - mówi asp. Sylwia Kowalewska. - „Na wysokości wiaduktu kolejowego mieszkanka Malborka wyprzedziła Volkswagena i zajechała mu drogę swoim autem, udaremniając mu dalszą jazdę. Kierujący mężczyzna zjechał z ulicy przy wjeździe do Mal-Naftu. O tym zdarzeniu kobieta powiadomiła malborskich policjantów”.
Funkcjonariusze, którzy przyjechali na miejsce wykonali badanie stanu trzeźwości kierowcy. Okazało się, że 48-letni mieszkaniec Malborka kierował pojazdem mając prawie 3 promile alkoholu w wydychanym powietrzu.
- „Policjanci zatrzymali mężczyźnie prawo jazdy, a jego samochód został odholowany na policyjny parking. Teraz 48-latek będzie odpowiadał przed sądem za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwości” - mówi asp. Kowalewska.
Za to przestępstwo grozi kara pozbawienia wolności do 2 lat oraz zakaz prowadzenia pojazdów na okres nie krótszy niż 3 lata, nawet do 10 lat.
Adrenalina górą!
Bohaterka obywatelskiej postawy to 25-letnia mieszkanka naszego miasta. Pani Magdalena w rozmowie z naszą redakcją przyznaje, że podczas całego zdarzenia czuła się normalnie, a pierwsze co przyszło jej na myśl, gdy zobaczyła zachowanie kierowcy to to, że mógł po prostu zasłabnąć.
- „W takim momencie nie czuje się strachu, ponieważ adrenalina bierze górę. Śp. Dziadek, Franciszek Kowal był bohaterem, zawsze powtarzał za życia, że jestem jego oczkiem w głowie i co by się nie działo, nigdy nie wolno się poddawać. Trzeba walczyć do końca. Myślę, że czuwa i jest bardzo dumny ze mnie” - mówi pani Magdalena. - „Dużo zawdzięczam też panu Romanowi Banie, który szkolił mnie w nauce jazdy. Nauczył mnie jak w takim przypadku reagować. Myślę że każdy by tak postąpił na moim miejscu. Nie czuję się bohaterką pomimo tego, że prawdopodobnie ocaliłam temu Panu życie i przechodnia. Nie wyobrażam sobie, że mogło to się skończyć inaczej. Po prostu spełniałam obywatelski obowiązek”.
Nasza bohaterka przyznała w rozmowie z nami, że to nie pierwszy raz, gdy próbowała komuś uratować życie.
- „Parę lat temu również próbowałam uratować życie Panu w parku. Niestety w tamtym przypadku nie udało się...” - wspomina pani Magdalena. - „Siedział na ławce, nagle zasłabł od upojenia alkoholowego i uderzył głową w ścieżkę betonową. Pomimo mojej szybkiej reakcji i próby reanimacji, mężczyzna nie przeżył. Po przyjeździe karetki, ratownicy stwierdzili zgon na miejscu, potem przyjechał prokurator itd. Przykra sprawa”.
Pani Magdalena podkreśla, że ma nadzieję, że w końcu w ludziach zmniejszy się znieczulica na krzywdę drugiego człowieka i zaczną właściwie reagować w takich sytuacjach.