Polski Cukier Pomezania Malbork w sobotę zmierzył się w Bydgoszczy z zawodnikami tamtejszego Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego. Malborczycy zwyciężyli wysoko 30:19, ale myli się ten, kto powie, że cały mecz był tak jednostronny.

Pierwsza połowa spotkania przebiegała zdecydowanie nie po myśli podopiecznych Igora Stankiewicza. Jak informuje oficjalna strona klubu, zawodnicy malborskiego klubu dojeżdżający samochodem z Kwidzyna, mieli awarię podczas jazdy i dotarli na 20 minut przed meczem. Być może była to jedna z przyczyn słabej gry w ofensywie. Obrona bowiem spisywała się dobrze i straciła jedynie 10 bramek. Podobnym rezultatem nie może się pochwalić "atak" Polskiego Cukru, ponieważ bramkarz gospodarzy kapitulował w pierwszej odsłonie jedynie 8 razy, przez co wynik w przerwie nie napawał optymizmem.  Pomezania Malbork po 30 minutach przegrywała 8:10 i zapowiadało się na sporą niespodziankę.

W przerwie trener musiał wstrząsnąć (dosłownie) zawodnikami, ponieważ wyszli na boisko jak nowonarodzeni. Błyskawicznie zniwelowali przewagę gospodarzy, zdobywając 7 bramek bez straty ani jednej. Lepiej też zagrała ofensywa malborczyków. Co ciekawe najlepszym strzelcem w meczu okazał się rezerwowy Wojciech Lipiński, który trafił do bramki zawodników z Bydgoszczy 7 razy. 

Na meczu zabrakło oczywiście Damiana Piórkowskiego, którego kontuzja okazała się być na tyle poważna, że opuści on mecze już do końca obecnego sezonu, a kto wie czy nie jeszcze dłużej. Miejmy nadzieję, że nie.

Spotkanie w drugiej połowie przebiegało już bez "zakłóceń", malborczycy ani razu nie oddali pola gry gospodarzom i pewnie szli po dwa punkty. Ostatnie minuty tylko to potwierdziły i ostatecznie, Polski Cukier Pomezania Malbork zwyciężył 30:19.

AZS UKW Bydgoszcz - SPR Polski Cukier Pomezania Malbork 19:30 (10:8)

Z przyczyn niezależnych od redakcji nagranie nie będzie dostępne.