Załóżmy, że masz do wygrania wyścig, którego nagrodą będzie spełnienie jednego z Twoich marzeń. Możesz wybrać formę wyścigu - pływanie, rower albo bieganie. Co wybierasz?
Jeszcze do niedawna na pewno powiedziałabym, że bieganie, ponieważ mimo że nie lubię najbardziej biegania, sprawia mi to najmniej przyjemności, to jednak jestem w tym najlepsza. Byłam do tej pory. Ostatnio zmagałam się dosyć długo z kontuzją i na tę chwilę nie biegam tak szybko, jak bym chciała... No ale chyba jednak to bieganie, mimo wszystko.
To ciekawe, bieganie naprawdę jest dla Ciebie nieprzyjemne?
Bardzo lubię jeździć na rowerze, nawet ciężkie treningi sprawiają mi przyjemność. Uwielbiam pływać, od zawsze pływałam, a samo bieganie niekoniecznie jest dla mnie przyjemne. Oczywiście, po treningu zawsze mam jakąś satysfakcję , ale biegania za bardzo nie lubię.
A od której z tych trzech dyscyplin zaczynałaś?
Zaczynałam od pływania w malborskim klubie, on wtedy dopiero się rozwijał, powstawała sekcja pływacka. Można więc powiedzieć, że na mnie i na moich rówieśnikach to wszystko się tworzyło.
Co się zatem stało, że do pływania dołączyłaś jeszcze dwie kolejne dyscypliny?
Z jednej strony do triathlonu trochę mnie zachęcił mój kuzyn, no i głównie mój tata. Może trochę brzydko to zabrzmi, ale miał on takie niespełnione ambicje i gdzieś to przelał na mnie. Na początku strasznie się buntowałam, bo uwielbiałam pływać i miałam swoich przyjaciół w sekcji pływackiej. Triathlon trenowali chłopcy, ja się wstydziłam. Mimo wszystko przekonał mnie do tego i załapałam bakcyla.
Czy trudno jest rozłożyć siły na różne dyscypliny?
No trochę się śmieją z tego triathlonu, że nie udało się w jednej dyscyplinie, to może uda się w trzech. Jest to trudne, bo są to trochę wykluczające się nawzajem dyscypliny. Bieg bardzo obciąża organizm, pływanie z kolei odciąża. Jeśli się obciążymy na bieganiu, to potem bardzo mocno odczujemy to na treningu pływackim. Myślę jednak, że jest to kwestia przyzwyczajenia, nauczenia organizmu, że trzeba znaleźć ten balans.
Czy triathlon należy zatem traktować jako jedną dyscyplinę, czy do każdej trzeba podchodzić osobno?
Myślę, że w samym treningu, jeszcze nie takim stricte pod zawody, tylko we wcześniejszym przygotowaniu, zbudowaniu takiej bazy, trzeba traktować to jako trzy osobne dyscypliny. Osobno się poprawia technikę i inne mankamenty w każdej dyscyplinie. Jak już przychodzi okres typowo przedstartowy, to trzeba to połączyć, bo mimo wszystko w triathlonie nie jest jak w wielobojach, tutaj wszystko następuje jedno po drugim, naraz.
Ostatnio startowałaś w duathlonie. Czy jest to jakieś odejście od triathlonu?
Nie, jest to przygotowanie się przed ważniejszymi startami w triathlonie, takie przetarcie.
Triathlon kojarzy się z pewnością z wielkim wysiłkiem, szczególnie na dystansie Ironman. Jak wyglądają Twoje tygodniowe przygotowania, treningi?
Te dłuższe dystanse, Ironmany, pół Ironmany, może wymagają więcej czasu w kontekście samego treningu, ale jest to mimo wszystko pracowanie w takich tętnach, które nie wykraczają poza beztlen. Czasowo jest to więc trudniejsze, ale jeśli chodzi o samą przyjemność w treningu, to jest to bardziej komfortowy wysiłek. Moje treningi nie są tak czasochłonne, ale są o wiele cięższe, ponieważ często muszę wychodzić poza tę strefę komfortu, dużo szybkości, dużo wytrzymałości szybkościowej, dużo pracy w strefie beztlenowej. Po tym organizm potrzebuje dużo więcej regeneracji.
A czy treningi poszczególnych dyscyplin nakładają się na siebie, czy są oddzielone na dane dni?
Zazwyczaj triathloniści, na całym świecie, trenują od poniedziałku do soboty. Przeważnie rano robią trening pływacki, niedziela jest dniem bez pływania. Jeśli chodzi o rower, bieg, czy siłownię, to jest to już ten drugi trening, zależny od dnia.
Kiedyś rozmawiałem z Twoim trenerem, Marcinem Waniewskim, który nie ukrywał, że podziwia Twoją pracę. Tym razem spytam w drugą stronę, jaką osobą dla Ciebie jest Twój trener?
Jest przede wszystkim moim przyjacielem. Znamy się już tyle lat, tyle lat ze sobą współpracujemy. Fakt, że jeździliśmy razem na obozy, że trenujemy razem, to sprawia, że mieliśmy styczność ze swoimi najbardziej skrajnymi emocjami. Zarówno ze szczęściem, po którym popłynęły łzy, ale też ze złością i frustracją. Znamy siebie na wylot. Jest też trenerem, do którego mam stuprocentowe zaufanie. Wiem, że nigdy w życiu by mi nie chciał zaszkodzić. Zna mnie jako człowieka i jako sportowca, od strony fizjologicznej. Sama go podziwiam, że od tylu lat sam trenuje, prowadzi innych ludzi, organizuje zawody na wysokim poziomie i wciąż chce się rozwijać.
Czy pojawiał się między wami problem różnicy charakterów, przez który miały miejsce mocniejsze rozmowy?
Nie chodzi o różnicę charakterów, a o to, że mamy bardzo podobne charaktery. Przez to połączenie, że z jednej strony jesteśmy przyjaciółmi, a z drugiej jest ta relacja zawodnik - trener, pojawiały się bardzo mocne kłótnie, takie że krzyczeliśmy na siebie, albo trener na mnie krzyczał, a ja z kolei płakałam. Bywało tak, że byliśmy razem na obozach i już wyprowadzaliśmy się od siebie z pokoju, zdarzało się, że wychodziliśmy razem na trening, a wracaliśmy osobno. Sport to przede wszystkim te skrajne emocje i to bardzo często dawało nam się we znaki.
Trenujesz tutaj, w Malborku. Czy nasze miasto ma dobre warunki do tego, żeby trenować triathlon, czy są miejsca do poprawy?
Powiem tak, nie trenuje się tutaj doskonale. Jest to w miarę małe miasto, więc nie potrzebuję dwudziestu minut, żeby wydostać się z centrum i wyjechać na rower. Dla mnie jest to kilka minut i jestem na trasie mojego treningu kolarskiego. W jedną stronę pojadę, to jest płasko, jak stół, w drugą stronę są górki. Biegać też jest gdzie, ponieważ mamy stadion lekkoatletyczny, mamy lasy, mamy bulwar. Gorzej z jakością dróg. Nawet na samym bulwarze jest już tak zniszczony ten asfalt, że nawet dla matek z wózkami, czy po prostu dla przechadzających się ludzi, jest to mało komfortowa nawierzchnia. Basen...(śmiech). No basen jest, ale jak wiadomo jest dużo rzeczy, które można by poprawić. No niestety, potrzeba na to pieniędzy. Nie chodzi o to, że są to zaniedbania ze strony kierownictwa, osób sprzątających, tak jak wiele się zarzuca w ostatnim czasie. Ja jestem na tym basenie obecna od dwudziestu lat, teraz jeszcze tam pracuję, więc widzę od środka, jak to się odbywa. Jest to kwestia zaniedbań, które ciągną się od powstania tego basenu. Można by wybudować po prostu nowy basen, bo myślę, że mimo wszystko ludzie z wielką chęcią by przychodzili. Gdyby się udało wybudować standardowy basen, czyli jeden sportowy, drugi mniejszy i jedna zjeżdżalnia, to naprawdę byłoby to coś fajnego dla mieszkańców. Mimo wszystko Malbork mi bardzo pasuje treningowo.
Jak widzisz szanse na większy rozwój triathlonu w Malborku?
Jeśli chodzi o kwestię sportową, to myślę, że jak najbardziej jest potencjał na rozwój. Mamy bardzo dużo osób utalentowanych pływacko. Pomijając nawet Paulinę Cierpiałowską, która robi furorę na polskiej arenie, to jest dużo dzieci takich jak ja. Dużo osób tak zaczyna, że w tym pływaniu jest ok, ale nie do końca się w tym spełniają, no więc może triathlon. Myślę, że dużo takich osób mogłabym znaleźć. Nie możemy się jednak oszukiwać. Triathlon jest czasochłonny, a przede wszystkim trzeba w niego włożyć dużo pieniędzy, bardzo dużo. No i jak to u najmłodszych osób bywa, jest to wkład rodziców. To rodzice muszą chcieć i muszą mieć środki, żeby zainwestować w ten rower, w tę piankę, itd.
A patrząc na kwestie czysto sportowe, czy do triathlonu potrzebne są jakieś szczególne predyspozycje?
Nie, myślę, że po prostu chęci. Jak patrzę na przestrzeni ostatnich lat, to niektóre osoby w przeciągu roku potrafiły zrobić potężne postępy. Trzeba też sobie w głowie poukładać kwestię pływania, która jest największym problemem, gdy dorosła osoba zaczyna trenować triathlon. Przy tym, że znajdujemy się nagle na środku otwartego zbiornika, może towarzyszyć panika i strach. Ogólnie jest to jednak kwestia zaangażowania, wprawy i treningu, aniżeli jakichś predyspozycji.
Jak dużą imprezą na skalę Polski jest Castle Triathlon?
Jest to jedna z pięciu najbardziej popularnych imprez w Polsce. Ludzie lubią jeździć do takich fajnych miejsca na zawody. Malbork jest ciekawy, ponieważ biega się po zamku, pływa się w dosyć dużej rzece, jest to naprawdę widowiskowe. Tak się zdarzało, że przez trzy lata w Malborku była brzydka pogoda na sam start. Ze strony organizacyjnej pewnie chciałoby sie ładnej pogody, żeby było więcej kibiców. Dla samego zawodnika może to być jednak dodatkowe wyzwanie, a ludzie lubią wyzwania.
Co byłoby dla Ciebie sukcesem, po którym mogłabyś powiedzieć, że jesteś już spełniona w triathlonie?
Raz w życiu poczułam w sporcie takie spełnienie. Trzy lata temu zdobyłam dwa srebrne medale Mistrzostw Polski Seniorów. Chciałabym to powtórzyć. Niekoniecznie dwa, ale ten medal chciałabym jeszcze zdobyć. Myślę, że wtedy poczułabym przypieczętowanie tego sukcesu i wtedy mogłabym powiedzieć: "ok, teraz mogę się tym pobawić". Czuję, że zbliża się ten okres, gdzie skończy się ten sport wyczynowy i zacznie się zabawa, bo tak wygląda dorosłe życie.