Chaszcze, trawa i wstyd. Tak ogólnie można streścić naszą informacje o zaniedbanych terenach wokół Szkoły Łacińskiej w Malborku. W artykule z 5 czerwca zwróciliśmy uwagę, że zapraszając gości z zagranicy (m.in. Japonii, Niemiec i Białorusi) i całej Polski wypada oczyścić miejsce, które im pokażemy. Rok temu dzika plaża nie została oczyszczona, w tym roku po naszym artykule częściowo udało się poprawić wizualny obraz bulwaru.

15 osób przez dwa dni oczyszczało teren.

Jak dowiedzieliśmy się na miejscu prace wykonywane były od czwartku. Ekipie sprzątającej udało się wyrwać ponad połowę trawy i chwastów z terenu plaży.

Co cieszy, tereny przy murach wokół Szkoły Łacińskiej również doczekały się należytej pielęgnacji.

Wstydu nie będzie, ale do ideału daleko.

Prace na plaży z pewnością są doraźne. Jak informuje nas pracownik obecny na miejscu, takie sprzątanie i tak nie ma sensu.

• W mojej ocenie wyrywanie chwastów bez nawożenia piasku nie ma sensu. Za tydzień, czy dwa sytuacja i tak (będzie podobna) się powtórzy.

Jeżeli powyższa opinia będzie słuszna ( z dużym prawdopodobieństwem tak będzie), to zyskaliśmy przynajmniej wizualna poprawę, co bez wątpienia pozwoli uniknąć nieprzyjemnego wrażenia wśród gości. Jednak temat właściwej pielęgnacji tego terenu pozostaje wciąż otwarty.

Poczucie odpowiedzialności

Dobrze by było, gdyby podobne sytuacje się nie powtarzały. 600 tys. turystów odwiedzających nasze miasto, to chyba wystarczający argument, by dbać o zieleń w przestrzeni publicznej. Każdy z nas wie, że zadanie to nie jest najłatwiejsze i idealnie zawsze nie będzie, ale zarośnięte plaże i zielsko, wyrastające z odnowionych murów to plama, którą później trudno zmazać.

Jeżeli bronić tezy, że Malbork to miasto turystyczne, to nie strzelajmy sobie goli i nie pozbawiajmy się atutów, których wiele miast może nam jedynie pozazdrościć.